Jan 14:23

Nagrania audio

23.03.2021 wieczorne Marian - Społeczność w Bogu

Społeczność w Bogu

23.03.2021r.

 

            Psalm 25, 14 wiersz, coś takiego dziwnego, wydawałoby się po ludzku,
a prawdziwe Słowa:

„Społeczność z Panem mają ci, którzy się Go boją, On też obwieszcza im przymierze Swoje.” (Ps. 25,14)

Z reguły ludzie myślą, że społeczność mają z tym, którego się nie boją, który jest takim fajnym kolegą, koleżanką, z którym można pogadać, różne rzeczy… A tu dowiadujemy się, że tak naprawdę, społeczność z Bogiem mają ci, którzy się Go boją. Bez bojaźni Bożej, nie można mieć społeczności z Bogiem. Ci, którzy Go pomijają, lekceważą, nie uważają za najważniejsze, aby żyć każdym Słowem, które
z ust Jego pochodzi, ci nie dostaną się w taką bliskość z Bogiem. Ale gdy mamy bojaźń, gdy boimy się Boga, wtedy unikamy złego, poddajemy się temu, co On dla nas uczynił; skoro Sam Boży Syn w ten sposób miał społeczność z Ojcem –
w posłuszeństwie dochodząc do doskonałości – to i my, zrodzeni w Nim, prawidłowo możemy być pewni, że mamy społeczność z Bogiem, gdy On jest dla nas Bogiem, Decydentem, Ojcem, który zrodził nas w jednym Jezusie; gdyż ta bojaźń chroni nas przed utratą pamięci, jakimiś działaniami bez zważania na to, czy On widzi, czy nie widzi. On chce mieć z nami społeczność nieustanną, nie tylko chwilową, w czasie zgromadzenia. Dla ludzi to jest niepojęte, że tylko w ten sposób, gdy my się Go boimy, możemy mieć z Nim społeczność. Bojaźń nasza wynika z poznania, ze zrozumienia, że wszystko od Niego zależy, On decyduje o wszystkim. A dla nas najlepszą rzeczą jest słuchać się Go i być Mu posłusznymi, wiernymi we wszystkim.

A więc w sumie, jak z tej strony widzimy, że On jest Świętym Bogiem, to rozumiemy, że kto się Go nie boi, to jak może się w ogóle do Niego przybliżać bez zrozumienia, kto będzie podchodził do ognia trawiącego – Słowo Boże mówi? Tylko ci, którzy w rzeczywistości się Go boją, szanują Go, którzy Mu chwałę oddają w taki sposób, jak On jest godzien tego – przez posłuszeństwo, w miłości do Niego. A więc chociaż jesteśmy dziećmi Boga, to jednakże ta bojaźń musi w nas cały czas funkcjonować. To jest bardzo dobra oznaka zrozumienia wszechpotęgi Tego, który nas zrodził, abyśmy nie lekceważyli Jego rozkazów, abyśmy nie traktowali ich: albo tak, albo tak zrobię, to już ja decyduję, nie Bóg... To znaczy, że człowiek nie ma bojaźni Bożej i nie może być też w społeczności z Bogiem. Wtedy człowiek sobie myśli, że kiedy przyjdzie i pomodli się, to Bóg już zaraz będzie odpowiadał; wcale nie, Bóg nie musi reagować ma takie modlitwy, jeżeli człowiek nie szanuje Boga
w bojaźni Bożej, trwając nieustannie w tym, co On do nas mówi, to dlaczego Bóg miałby reagować na modlitwy, które wydają się człowiekowi, że teraz on może je zanieść do Boga. Ale gdy z bojaźnią i z drżeniem sprawujemy to zbawienie, to jest inaczej.

            I List Jana, 1 rozdział od 3 wiersza:

„Co widzieliśmy i słyszeliśmy, to i wam zwiastujemy, abyście i wy społeczność z nami mieli. A społeczność nasza jest społecznością z Ojcem i z Synem Jego, Jezusem Chrystusem. A to piszemy, aby radość nasza była pełna.
A zwiastowanie to, które słyszeliśmy od Niego i które wam ogłaszamy, jest takie, że Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności. Jeśli mówimy, że z Nim społeczność mamy, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie trzymamy się prawdy. Jeśli zaś chodzimy w światłości, jak On Sam jest
w światłości, społeczność mamy z sobą, i krew Jezusa Chrystusa, Syna Jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu.”
(I Jana 1,3-7)

Naszym ludzkim doświadczeniem jest to, że wychowywaliśmy się w grzechu, patrzyliśmy, jak oszukać rodziców, jak coś zrobić, żeby się powiodło. Niestety, to jest tragedia wszystkich pokoleń, że ludzie nawracają się i dokładnie to samo robią
z Bogiem: udają, że nie wiedzą, o co chodzi, robią coś wbrew Jego woli i myślą, że się gdzieś to skryło... A więc to nieukrzyżowane dzieciństwo grzechu przedostaje się i człowiek w ten sam sposób traktuje Boga, jak traktował rodziców swoich: udało się, nic nie spadło, Bóg nie uderzył piorunem, to znaczy, że nie było tak źle, Bóg widocznie to akceptuje... Człowiek przenosi to swoje grzeszne myślenie ze społeczności, w jakiej funkcjonował ze swoimi rodzicami, czy ze swoim rodzeństwem,  do społeczności z Bogiem, ale to jest ciemność. Jeżeli ktoś chodzi
w tej ciemności i mówi, że ma społeczność z Bogiem, to kłamcę z Boga czyni, bo Bóg nie ma społeczności z takim człowiekiem, który próbuje oszukać Boga. A więc musimy umrzeć dla tego dzieciństwa, które próbowało coś zasłaniać, udawać, przymykać oczy, jakby się nie widziało; rodzic mówił: idź to zrób, a człowiek, jakby ogłuchł raptem, człowiek udaje, jakby nie do końca rozumiał, o co chodzi... Ale jak dostać czekoladkę, albo coś, to zaraz rozumie, uszy otwarte, ręce wyciągnięte, dosyć sprawnie człowiek zaczyna działać. Jak przyjemność u Boga: no, to fajnie... A jak Bóg mówi: zrób to, zrób to, człowiek raptem: ja jeszcze nie gotowy, może kto inny niech to zrobi – tak nie da rady. Żeby mieć społeczność z Bogiem, trzeba umrzeć dla naszych sposobów społeczności z kimkolwiek.

            Pamiętamy, jak mieliśmy strach, że dostaniemy lanie, jak żeśmy drżeli
i wiedzieliśmy, że jeśliby się wydało, albo już się wydało, a jeszcze nie przyszedł wykonawca kary do domu, to już była świadomość i drżenie. A więc człowiek wiedział, że poniesie odpowiedzialność. To musimy pamiętać, że tym bardziej bojaźń wobec Boga, który wszystko widzi, wszystko wie. My potrzebujemy mieć z Nim społeczność, bo to jest konieczne dla dziecka Bożego. Dziecko Boże, które nie ma społeczności ze swoim Niebiańskim Ojcem, to dziecko, które się zagubia, które koniecznie potrzebuje być korygowane i karcone, i to nawet nieraz bardzo mocno, żeby nie zagubiło się całkiem. Kiedy dziecko nie wróciło do domu na wieczór, to rodzice szukają tego dziecka, a nie idą spać i śpią sobie. Społeczność została naruszona, dziecko powinno być w domu, a nie ma, to coś się stało, może coś się wydarzyło, zaczynają szukać. Musi to być – taka społeczność, którą miał Jezus Chrystus ze Swoim Ojcem. Dlatego potrzebujemy mieć społeczność z Jezusem Chrystusem, jako z naszym najstarszym Bratem, który poucza nas we wszystkim
i decyduje o wszystkim w nas, bo Ojciec nasz wszystko przekazał Jemu w tej naszej sprawie. A więc potrzebujemy, patrząc na Jezusa, chodząc z Nim, ucząc się, jak On podążał, tak samo i my. A więc jest to z jednej strony wielkie wywyższenie, żyć dzięki Jezusowi na tej ziemi, wspaniałe bycie przed Bożym obliczem, kosztowność doświadczenia duchowych obdarzeń, ale też i odpowiedzialność, aby nie zakłócić tej społeczności. Od strony Pana Jezusa ta społeczność nigdy nie będzie zakłócona czymkolwiek złym, my musimy się pilnować, oczyszczać się, uświęcać się, musimy być zaangażowani w to, żeby tą społeczność utrzymać. Dostaliśmy ją z łaski, przez ofiarę Bożego Syna, oczyszczeni krwią, ale MUSIMY ją utrzymać; będziemy mieli
i mamy nieustanną bitwę, aby tą społeczność zakłócić i zmienić tok myślenia, żeby człowiek przestał myśleć jak dziecko Boga, zaczął myśleć jak człowiek, który jest
w jakiejś religii: przychodzę, wychodzę i tyle... Już nie traktuję Boga jako Ojca, tylko jak Boga, przychodzę, wychodzę i tyle... Przychodzę, pomodlę się i wychodzę – to nie jest społeczność, to jest jakiś akt, po którym człowiek idzie i robi swoje, to nie jest bojaźń, drżąca przed Bogiem, aby unikać złego, a jeśli coś się stanie, aby oczyścić się z tego zła, to jest nadal samowola. To jest jak synowie, którzy są nieposłuszni Ojcu, wobec wszystkich synów i córek mówią: abyśmy pamiętali, że On chce między nami się przechadzać. A więc, abyśmy dbali o czystość osobistą, jak
i w zgromadzeniu, czy w Kościele. Społeczność z Ojcem i Synem mamy, chodząc
w światłości Bożego oblicza. Tu musi być tak, jak Paweł napisał: zmiana myślenia jest bezwarunkowa, nie ma że: może być, albo nie. Musi zmienić się myślenie
w człowieku, bo jeżeli się nie zmieni, to człowiek będzie tak samo traktował Boga jak swoich rodziców, dokładnie tak samo będzie kombinować, oszukiwać, zwodzić, no różne rzeczy będzie robić, aż człowiek zrozumie, że to nie jest taki rodzic jak ziemski ojciec, tylko to jest Niebiański Ojciec, Stwórca nasz, który posłał Syna, aby nas zbawić. Radość w społeczności, radość bycia razem w Jezusie Chrystusie z Ojcem, to jest bardzo ważne dla nas wszystkich, synów i córek Boga. To jest konieczne, bez tego człowiek wysuszy się na tej ziemi. To tak, jakby być na pustyni i nie mieć dostępu do źródła, nie da rady tak żyć, bo człowiek traci radość, miłość, pokój, wdzięczność, staje się taki suchy człowiek. Ma wiedzę Biblijną, ale w tym człowieku nic specjalnie się nie dzieje; trzeba wracać do społeczności, trzeba wracać do źródła i czerpać, korzystać, aby dalej być z Bogiem w taki sposób, jak się Bogu podoba.

            II List do Koryntian 13 rozdział, a więc Bóg nas powołał nie do czegoś malutkiego, nie do czegoś tam trochę większego, ale do największego Bóg nas powołał, większego już nie ma. To jest ostatnie powołanie, więcej już nie będzie powołania, to jest coś, na czym skończy się doświadczenie tej ziemi, nie będzie już innego Chrystusa, nie będzie już krzyża, nie będzie już tego, już się to wszystko wydarzyło, teraz jest tak ważne, żeby z tego prawidłowo korzystać. 13 rozdział
i 13 wiersz:

„Łaska Pana Jezusa Chrystusa i miłość Boga, i społeczność Ducha Świętego niech będzie z wami wszystkimi.” (II Kor. 13,13)

Mamy społeczność z Ojcem i Synem, i mamy społeczność z Duchem Świętym,
w Duchu Świętym. To jest prawidłowe też postawienie nas wobec Ojca i Syna, kiedy my, napełnieni Duchem Świętym, jako Boże dzieci prowadzone, mamy przyjemność należenia do Boga z bojaźnią. Wiedząc, że to nie jest Bóg, któremu nie zależy na tym, abyśmy byli święci jako Jego synowie i córki, tylko zależy Mu na tym. Zdajemy sobie sprawę, żeby się nie wikłać w różne rzeczy z powodu Boga, z powodu tego, kim On jest dla nas, i to jest piękne, bo wtedy jesteśmy prawdziwi zwycięzcy nad diabłem; on przychodzi, kusi, a my mijamy to i idziemy dalej, bo interesuje nas bycie z Ojcem, a nie odchodzenie od Ojca. Diabeł oferuje nam różne rzeczy, które odprowadzałby nas od społeczności, a my nie chcemy tracić społeczności, a więc nie jesteśmy zainteresowani tym, a nieraz rezygnujemy z różnych rzeczy, które może nie od razu próbowały naruszyć tą społeczność, a więc mówimy: nie. To jest prawidłowe. Jezus był kuszony na ziemi i diabeł zawsze usłyszał: nie. Ojciec zawsze słyszał: tak. Zawsze we wszystkim poddany był Jezus woli Ojca i czynił ją.

            I List do Koryntian, 12 rozdział 12 i 13 wiersz:

„Albowiem jak ciało jest jedno, a członków ma wiele, ale wszystkie członki ciała, chociaż ich jest wiele, tworzą jedno ciało, tak i Chrystus; bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało – czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni, i wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem.” (I Kor. 12,12-13)

To jest coś, co nie wiem, na ile sięgniemy, ale to jest niebiańskie powołanie, to jest powołanie, sięgające poza nasz sposób pojmowania w ogóle. Jeszcze raz, żeby nie za często wracać do tego: my się wychowaliśmy w religii, to jest najgorsza rzecz, jaka spotkała nas na tej ziemi i ta religia przeszkadza nam zobaczyć to, co naprawdę  się stało, kiedy Jezus Chrystus umarł na krzyżu i w Nim umarliśmy i my, aby nie żyć już jak żyliśmy, ale żyć w sposób taki, jak Bóg nam daje. Złączeni w jedno ciało, członki wykonują różne zadania, ale wszyscy zostaliśmy wszczepieni w jednego Chrystusa. To jest chwała, której nie zobaczy człowiek, który nie ma społeczności
z Bogiem. Kto nie miłuje brata, którego widzi, jak może miłować Boga, którego nie widzi. To jest powołanie do najwyższego działania, jakie istniało na tej ziemi między ludźmi. To jest wyrwanie nas z cielesności, zabranie nam naszego egoizmu, zabranie nam naszego myślenia o sobie i zrobienie z nas cząstek ciała Chrystusa, którego On jest Głową i o które On się troszczy, żeby całe to ciało mogło budować się nawzajem, spojone w Nim miłością – to jest chwała, którą przyniósł Jezus na ziemię. Bez tej chwały nie ma Kościoła na ziemi w ogóle, w tej chwale Kościół chodzi po ziemi, w chwale Chrystusa. To nie jest to, co my wymyślimy na temat: jak żyją dzieci Boże na ziemi? Bo my wymyślamy, to jest diabeł, przychodzi i pomaga: no, tak żyją dzieci Boże na ziemi, już jesteś trochę lepszy od innych, a więc tak żyją dzieci Boże na ziemi. Nie. Dzieci Boże żyją w taki sposób, jak miłe to jest Ojcu, jak żył Jego pierworodny Syn, Jezus Chrystus tu na ziemi, w posłuszeństwie Ojcu. Teraz my
w posłuszeństwie Jezusowi Chrystusowi, Synowi Bożemu, a naszemu Panu
i Zbawicielowi. A więc jest to chwała.

            Paweł, widząc Koryntian, którzy mieli wiele darów, ich zgromadzenia były, można powiedzieć, ognia – proroctw, języków, różnych wydarzeń. A Paweł mówi: niczym jesteście, jeżeli nie macie miłości Chrystusa, nic to nie znaczy bez miłości Chrystusowej. Jeżeli między wami nie ma miłości, to między wami nie ma społeczności, jak nie ma społeczności, to wszystko to, co robicie, nic więcej nie znaczy, jak tylko to, że to jest takie widoczne, że coś się dzieje, ale wy nadal nie jesteście w społeczności. A więc nic wam to nie da, że to robicie. Bóg posłał Syna, abyśmy byli w społeczności, abyśmy byli wolni od rozdzielenia, jakie wywołał grzech
i poprzez oczyszczenie przez krew Jezusa i naszą śmierć na krzyżu, abyśmy weszli w inną społeczność, która w ogóle nie wynika z naszego ciała, zero z naszego ciała, to musi być Duch Święty. Duch ożywia, ciało nic nie pomaga. Z ciała ludzie się czują, że i tak dużo zrobiliśmy, bo się trochę znosimy, ale z Ducha to nic nie znaczy
w ogóle. Z Ducha to jest: miłość wzajemna, budowanie się nawzajem, niesienie pomocy, wspieranie. To są ludzie, którzy stali się jedno, jedna myśl zaczyna ich pociągać, jedno życie ich napełnia, jedno pragnienie, jeden Ojciec, wszystko zostaje przemienione. Być dzieckiem Bożym, to jest być przeniesionym w miejsce duchowego Królestwa, które jest na tej ziemi, my już nie jesteśmy wtedy z tego świata, nie sposób myślenia świata.

            Widzisz, jak diabeł ściąga, żeby schodzić i myśleć znowuż jak człowiek, a nie jak Chrystus. A kiedy diabłu udaje się, że myśli jak człowiek, to wiadomo, co zaraz będzie, nie będzie tego, co chce Ojciec, co przysłał nam w Swoim Synu, będzie psucie tego piękna Chrystusowego, będzie człowiek, człowiek, człowiek... Ale nie ten człowiek, który powinien być. A więc społeczność, chwała, krzyż usuwający nas, zmartwychwstanie, stawiający nas w chwale Chrystusa, jako cząstki Jego Ciała, abyśmy, miłując się nawzajem, budowali się, wspierali, gotowi jedni za drugich położyć swoje życie – to jest bycie w tej społeczności. Jezus mówi: Ja Sam kładę życie, Ojciec Mi go nie odbiera. Ojciec dał Mi taki rozkaz, abym dał i wziął
z powrotem. Mamy powołanie do chwały i dlatego apostoł Paweł, wielu ludzi mogłoby powiedzieć: Paweł, ten Kościół to był piękny Kościół, teraz, to gdzie tam do tego Kościoła, a Paweł cały czas widział potrzebę, aby ten Kościół widział Jezusa: czy wyście próby nie przeszli, że Chrystus jest w was? Chyba żeście nie przeszli próby, ja przeszedłem, jestem wyrwany i całkowicie stałem się częścią Kościoła Jezusa, jestem gotowy i krew przelać za Kościół, i życie stracić dla Kościoła, uczynić wszystko, co Jezus przyniósł nam na ziemię. Paweł mówi: przyjąłem nowe życie i nie myślę go stracić. Czy to, że ja was więcej miłuję, ma znaczyć, że wy coraz mniej miłujecie; bo oni nie umieli zobaczyć tej społeczności, o której mówił apostoł Paweł. Dla nich było już to, że przestali już pić, może to, czy tamto, dla nich było już to fenomenem, super wyczynem, a za chwilę zaczynali robić gorsze rzeczy: skąd spory, waśnie, skąd podziały między nami? Bo już ciało zaczęło wkraczać na te tereny.
A więc mamy społeczność z Ojcem i Synem, również społeczność między sobą,
i krew Jezusa oczyszcza nas od wszelkiego grzechu, abyśmy mogli sobie nawzajem czynić to, co Chrystus czyni nam. To jest pociągnięcie do czegoś o wiele wspanialszego, niż są w stanie wymyśleć wszyscy myśliciele na tej ziemi, to jest duchowe powołanie. Duchowy człowiek nie może być sądzony, on rozsądza to, na co napotyka. Ponieważ nie należy juz do świata i sposobu myślenia świata, nie żyje dla egoizmu, on żyje już nowym życiem, jego życie nabiera sensu tylko wtedy, kiedy żyje dzięki Jezusowi, a nie dzięki swoim sposobom, czy swoim pomysłom, czy czemukolwiek innemu – to jest piękne wywołanie, to jest prawdziwe powołanie do prawdziwej społeczności.

            List do Filipian 1 rozdział, patrz na Pana i na to, co On przyniósł, i nie chciej niczego innego jako Boże dziecko, jak tylko chwały, tego piękna, takiej społeczności. 5 wiersz:

„Za społeczność waszą w Ewangelii od pierwszego dnia aż dotąd.” (Fil. 1,5)

Mamy kolejny sygnał dla nas, jest to społeczność w jednej Ewangelii. Nie – ja mam taką, ty masz taką – jest jedna Ewangelia do stanowienia dla nas: Chrystus za nas umarł, a my w Nim, abyśmy nie żyli już dla siebie, ale żyli dla Niego. A kiedy żyjemy dla Niego, to On mówi: to żyj dla braci, sióstr, cokolwiek jednemu z tych najmniejszych uczyniłeś, Mnie to uczyniłeś. Jezus mówi: miłujesz Mnie? To czyń to
w Kościele, między braćmi i siostrami, okazuj, jak mnie miłujesz. To jest piękne, ponieważ to nie jest skierowane do kogoś, kto nie jest urodzony z góry, ale do kogoś, kto jest urodzony, kto dostał nowe serce, nowe pragnienia i nowe możliwości, aby tak było. Dobrze, gdy się to nie zagasi, bo to jest największy, najwspanialszy płomień, jaki został zapalony na tej ziemi w nas ludziach, nie ma piękniejszego; płomienni duchem ludzie, zapaleni prawdziwie, wiedzący, że to jest dopiero życie, że wszystko inne to strata, jeśli nie ma społeczności z Ojcem i Synem, i nie ma społeczności
z Bożym ludem, to człowiek jest poza, to tak, jak być urodzony i nigdy nie móc przespać się w domu, tylko spać na ulicy. Ktoś by powiedział: co ty robisz na ulicy? Przecież jesteś dzieckiem Bożym. A człowiek mówi: a, bo mi się podoba na tej ulicy... Przecież możesz być w domu razem ze wszystkimi. Ale człowiek ma jeszcze upodobanie, żeby się umartwiać po swojemu, żeby okazywać swój smutek, swoje niezadowolenie. Ale gdy wejdziesz do domu, dostaniesz to, co mają wszyscy inni
i będziesz szczęśliwym człowiekiem, bo tam jest szczęście, zadowolenie, radość.
A więc mamy społeczność w tej samej Ewangelii, a jaka ona jest? Ona cała mówi
o Chrystusie, o tym, co w Nim mamy, co dostaliśmy, jak On nas połączył z Ojcem, jak wygrał bitwę z diabłem – piękna Ewangelia. Żyjmy tak, nie straćmy tego, nie bądźmy religijnymi ludźmi, którzy już myślą w ten sposób: no, byłem na zgromadzeniu, czy gdzieś tam, to i tak już dużo zrobiłem... Nie myśl tak, bo to jest złe myślenie. Społeczność ta nigdy się nie kończy. Jeżeli przychodzimy na zgromadzenie, wszyscy razem jesteśmy w jednym momencie, ale społeczność nigdy się nie kończy, ona nie powinna nigdy być przerwana, ona powinna cały czas trwać. Jest społeczność, kiedy się widzimy i jest społeczność, kiedy się nie widzimy, wtedy, w różnych innych wydarzeniach, mamy społeczność, pamiętamy o sobie, modlimy się do Boga o siebie nawzajem, troszczymy się, jak coś się wydarza.

            List do Hebrajczyków 2 rozdział, to powołanie niech nie będzie dla nas jakimś świstkiem, Bóg nas powołał do społeczności z Sobą, to nie świstek, to jest najpiękniejsze wezwanie, jakie dostał człowiek na tej ziemi i spłacone zostały nasze długi, abyśmy mogli w tej społeczności być. A więc nie zamieniaj tej społeczności na jakieś bzdury, na jakieś cielesne działania, które powodują później, że człowiek traci rozum, zamiast cały czas być trzeźwym człowiekiem i umieć wybierać dobro,
a odrzucać zło. Od 10 wiersza:

„Przystało bowiem, aby Ten, dla którego i przez którego istnieje wszystko, który przywiódł do chwały wielu synów, Sprawcę ich zbawienia uczynił doskonałym przez cierpienia. Bo zarówno Ten, który uświęca, jak i ci, którzy bywają uświęceni, z jednego są wszyscy; z tego powodu nie wstydzi się nazywać ich braćmi…” Z jednego Boga są wszyscy, to nie jest, że my musimy się przekonywać, że my jesteśmy jedyną rodziną na ziemi, która nie żyje okresowo, tylko żyje wiecznie. MY JESTEŚMY JEDYNĄ RODZINĄ NA ZIEMI, KTÓRA ŻYJE WIECZNIE. Jeśli pozostaniemy w tej rodzinie, jako członki Chrystusa, w miłości do Boga i siebie nawzajem, to będziemy całą wieczność ze sobą. Jezus nie wstydzi się nazywać nas braćmi. Musimy uważać, bo ludzie odpadają, bo przestają dbać o oczy, aby zawsze patrzeć na to, co w Chrystusie, zaczynają te oczy ropieć, zamykać się, później nie mogą ich otworzyć, już nie widzą Jezusa i zaczynają się szamotać, nie wiadomo w czym, bo wszystko zostało dane nam w Chrystusie. Szukaj Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie ci przydane, dziecię Boże. Zajmij się tą sprawą najważniejszą, najcenniejszą, najpiękniejszą i wszystko inne dziać się będzie, jak chce Ojciec. „…Mówiąc: Będę opowiadał Imię Twoje braciom Moim, będę Cię chwalił (albo śpiewał) pośród zgromadzenia; i znowu: Ufność w Nim pokładać będę; i znowu: Otom Ja i dzieci, które Mi dał Bóg.” (Hebr. 2,10-13)

To jest dopiero społeczność z Jezusem: oto Ja i dzieci, które Mi dał Bóg; wszyscy jako bracia, On nie wstydzi się nazywać nas braćmi. Jako bracia Chrystusa mamy
z Nim społeczność, a On nas uczy, ćwiczy, wychowuje, On z nami śpiewa Ojcu, On jest z nami po wszystkie dni, aż do skończenia świata, On chce być z nami zawsze, On chce, byśmy byli z Nim zawsze. To ma być społeczność, nie jakaś praca dorywcza w Kościele, nie jakieś przychodzenie do Niego, jakby się przychodziło na jakiś czas i potem wychodziło, to już jest na zawsze. Pięknie, że na zawsze, ale to trzeba pilnować, tu diabeł szaleje, żeby, o ile można, zmienić myślenie człowiekowi
i żeby człowiek zaczął widzieć piękno świata, rzeczy świata, sięgnięcia po nie, bo one przecież takie wartościowe, one mi to upiększą, tamto upiększą, a potem patrzysz, a w człowieku jest po prostu ciemno... A więc światło jaśnieje dopóty, dopóki my trwamy w Chrystusie, kiedy wrogowi udaje się odciągnąć i człowiek zajmuje się już nie chwałą, tylko swoim życiem, po swojemu, jakoś tam, to znowuż człowiek wchodzi w ciemnotę. A Pan nie chce, abyśmy chodzili w ciemnościach
i potykali się, Pan chce, żebyśmy zawsze chodzili za dnia, On chce, abyśmy mogli zawsze się cieszyć, że jesteśmy Jego braćmi, siostrami, żeby zawsze mógł nas napełniać, żeby mógł zawsze być z nami, żeby zawsze mógł nas prowadzić dalej, żeby dalej nam dawał poznawać Ojca naszego w niebiosach, abyśmy byli zainteresowani tym, aby w takiej społeczności przebywać.

            A więc ważne jest to, pilnuj tego, co dostałeś, bo to jest wielkie wywyższenie dla nas, ludzi, ale z drugiej strony też i wielka bitwa naszego wroga, aby nas z tego miejsca  wyciągnąć w cokolwiek. Jezus mówi: oto Ja i dzieci, które dał Mi Bóg, Boże dzieci. Chwała Bogu za to! Niech napełnia nas Duch Święty, byśmy nie stracili orientacji, co jest naprawdę najważniejsze tu na ziemi. Będąc dziećmi Bożymi, mamy prawo i przywilej czerpać z Chrystusa wszystko, co jest potrzebne, ale może się stać, że człowiek przestanie widzieć potrzebę Chrystusa i wtedy zaczyna się tragedia. Bóg nie ma upodobania w tych, którzy cofają się i giną, nie cofajmy się, chciejmy więcej
i więcej chwały z Bogiem, więcej chwały, więcej widzenia tego, więcej korzyści
z tego, że Bóg nas wydostał ze świata ciemności, przeniósł do Królestwa światłości Swojego Syna. Więcej chwały, więcej Boga, więcej obecności Pana naszego Jezusa Chrystusa, więcej z Ducha Bożego, bo przecież to jest dopiero prawdziwe życie, to jest prawdziwy skarb Bożych dzieci, aby nie dać się przeprowadzić gdzieś w inne rzeczy i myśleć sobie: o, popatrz, nawet fajnie... A co z tego, jeżeli miłość umknie, radość umknie, jeżeli społeczność umknie – co z tego? Człowiek robi się nagi, nędzny, biedak, ślepy i goły, nie widzi, że stracił największe skarby, zyskując coś, co w sumie przemija – jakąś własną pozycję, jakiś własny sposób życia, jakiś własny czas, własne postrzeganie, co ja będę robić w Kościele – to jest oszustwo diabła. Ojciec już wszystko przygotował, jest powiedziane, że Jezus umieścił wszystkie członki w ciele, tak jak On chce, a więc każdy członek w ciele Chrystusa umieszczony jest przez Boga, a nie przez samego siebie. A więc chciejmy wiedzieć, co Bóg ma dla na nas w tym miejscu wiecznej chwały, to nie jest chwilowa chwała, to jest wieczna chwała, w której przebywamy jako Boże dzieci, bo mamy życie wieczne w Jezusie Chrystusie.

            Ewangelia Jana, 15 rozdział 5 wiersz:

„Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze Mnie nic uczynić nie możecie.” (Jana 15,5)

To jest ta społeczność, w której wszystko potrzebujemy mieć z Chrystusa, a On ma wszystko dla nas, aby nam to dać, wszystko dostał od Ojca. A więc, jak cenny jest Jezus. Jezus mówi: kto trwa we Mnie, wydaje wiele owocu. Trwaj więc w Jezusie, nie daj się odciągnąć niczym. Możesz zdrowie stracić, ale nie strać społeczności. Możesz stracić życie, ale nie strać społeczności. Bo zdrowie i życie, to tylko tu, chwilowe, a życie wieczne i zdrowie wieczne masz w Chrystusie. To, co najcenniejsze, wszystko jest w Jezusie Chrystusie. Dbajmy o to, żeby trwać w Nim, nieustannie, należeć do Niego.

            I List do Tesaloniczan. Wielka bitwa się o to toczy, sztywność tego ciała to jest taki cham, który stoi naprzeciw wielkiej chwały i nie chce się ugiąć i nie chce zgiąć kolan przed Chrystusem, widzi krzyż, widzi wszystko i nie ugnie się... Dlatego Słowo Boże mówi, że: Duch walczy przeciwko ciału, a ciało przeciwko Duchowi. Nie chce się poddać chwale, chce po swojemu jeszcze i dopóki nie będzie przyjęty krzyż, to ciało, chociaż ukrzyżowane wraz z Chrystusem, nadal będzie się stawiać, tak jak się stawiało u innych. Paweł nacierał na nich ze Słowem Bożym: mam oręż, którym burzę warownie – mówi Paweł. A więc wyruszam, aby wyzwolić was z tego waszego zablokowania, z tej skostniałości waszej, abyście zobaczyli prawdziwą chwałę i ugięli się, i przyjęli to wspaniałe życie w Chrystusie Jezusie. Wiedział, do czego dąży
i wiedział, że tylko w Chrystusie jest to możliwe. Dlatego pisał im wiele wspaniałych słów, kierując ich uwagę na Jezusa Chrystusa. I tu mamy, 5 rozdział 9 i 10 wiersz:

„Gdyż Bóg nie przeznaczył nas na gniew, lecz na osiągnięcie zbawienia przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, który umarł za nas, abyśmy, czy czuwamy, czy śpimy, razem z Nim żyli.” (I Tes. 5,9-10)

A więc zawsze razem z Chrystusem – wspaniałe. On, Zbawiciel – ja, zbawiony. On, Odkupiciel – ja, odkupiony. On, doskonale czysty – ja, grzesznik, który przyjąłem zbawienie w Nim i oczyszczenie. On, Wspaniały Boży Syn – a ja, w Nim zrodzony, aby też być Synem Bożym, czy córką. Piękne wszystko w Bogu, wszystko w Nim, Bóg wszystko dał nam w Swoim Synu umiłowanym. Jak się czuję teraz? Czuję się wspaniale, że ktoś mnie tak umiłował i wszystko zrobił, żebym nie musiał chodzić jak żebrak i stale myśleć: kto mi w końcu powie, co ja mam zrobić, żeby się uratować? Tylko wiem, co mam zrobić, żeby się uratować – poznasz Prawdę i Prawda cię wyswobodzi – mówi Jezus. To znaczy – poznasz Jezusa i będziesz wolnym człowiekiem, bo On wszystko wziął, On dźwignął ciężary nasze i poniósł na krzyż,
a więc uwolnił nas, abyśmy my coś dźwigali na krzyż, On nas uwolnił, my mamy przez wiarę przyjąć to, co On dla nas uczynił i zacząć dźwigać ciężary innych, zacząć służyć sobie nawzajem w Boży sposób, tak jak On usłużył nam, tak abyśmy my sobie nawzajem usługiwali. Nie dla gniewu, ale dla tego, abyśmy z Jezusem żyli. Żyjmy więc dzięki Jezusowi Chrystusowi, nic piękniejszego, nic wspanialszego. Wszyscy, którzy doświadczają tego życia codziennie, doznają, że to jest piękne, że potrzebne nam to było, że nie wystarczyła nam wiedza, potrzebne nam było życie, abyśmy zgodnie z tym słowem żyli. Wiedzieć możemy mnóstwo rzeczy, ale co z tego? Kiedy przychodzi do zrobienia, to wykonania brak, ale kiedy żyje w nas Chrystus, to wiemy
i wykonujemy, bo to mamy w Chrystusie, piękna społeczność. Bez Niego nic nie uczynię, jestem jak człowiek, który zawsze potrzebuje Jezusa, aby cokolwiek dobrego zrobić. A więc to jest dopiero coś pięknego, Ten, który daje nam cokolwiek dobra, czy więcej dobra, nigdy nie wypomina, jest hojny w dawaniu, żebyśmy byli szczęśliwym ludźmi.

            Ewangelia Jana, 13 rozdział 34 i 35 wiersz:

„Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami Moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie.” (Jana 13,34-35)

Znowuż mamy społeczność w miłości Chrystusowej, modlimy się o nią, a Jezus mówi: Ja wam je daje jako przykazanie, jako rozkaz, abyście nawzajem się miłowali, jak Ja was umiłowałem. Pada rozkaz i Jezus mówi: po tym ludzie poznają, żeście Moimi uczniami, gdy miłość Moją do siebie nawzajem mieć będziecie. Dzięki Bogu za to, bo bez Jego miłości nie bylibyśmy w stanie nic innego robić sobie, jak tylko zbierać na siebie różne złe rzeczy, żeby mieć lepsze poczucie siebie, że jest się lepszym od innych. Ale kiedy trwamy w Chrystusie, patrzymy innymi oczami, mamy inną potrzebę działania. Jezus mówi: Ja chcę, abyście mieli społeczność w Mojej miłości, abyście się tak miłowali, jak Ja was umiłowałem, abyście byli prawdziwie dla siebie Bożą rodziną, prawdziwymi braćmi i siostrami, nie posklejanymi, ale złączonymi w Chrystusie jednakową miłością, zupełnie inną miłością. Zupełnie inni ludzie, wspaniali co? To już jest na ziemi możliwe w Chrystusie, jeżeli nie będziemy tylko się spierać i opierać, jeżeli pozwolimy Duchowi Świętemu działać. To jest wszystko z Boga, to nie jest z nas, to jest Bóg działający w nas. Wszyscy ukrzyżowani, a więc wszyscy dostają nowe życie, sprawa doskonale przez Boga wykonana.

            Ewangelia Mateusza, 28 rozdział od 18 wiersza:

„A Jezus, przystąpiwszy, rzekł do nich te słowa: Dana Mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi. Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata.” (Mat. 28,18)

Społeczność w zwiastowaniu, tak jak Jezus przyszedł, aby głosić Ewangelię, i my mamy społeczność z Nim, a On mówi: a Ja jestem z wami w tym aż do skończenia świata. My mamy łatwiej niż apostołowie mieli, oni musieli mnóstwo kilometrów pokonywać, żeby gdzieś pojechać, dostać się gdzieś, a my sobie wrzucamy coś
w internet i raptem patrzymy: a, tu z Chin wchodzą, z Rosji, Ukrainy, Kazachstanu
i Kanady, Australii, ze Stanów Zjednoczonych, z wysp Bahama,  z Afryki,  z każdego miejsca na ziemi wchodzą, aby posłuchać. Jacyś Polacy, są też angielskie rzeczy, to może Anglicy, są i rosyjskie rzeczy, to może Rosjanie… Mamy tak funkcjonować, żeby Prawda Ewangelii mogła docierać do różnych narodów. Ewangelia będzie głoszona po całej ziemi, możliwość docierania w tej chwili tak funkcjonuje, nie muszę jechać do Chin, żeby usłyszeli, nie muszę jechać do Rosji, żeby usłyszeli, wszędzie Polaków gdzieś porozrzucało, a więc z różnych miejsc wchodzą. Nawet dowiadujesz się o wyspach, o których pojęcia nie miałeś, że w ogóle istnieją, a okazuje się, że
i tam gdzieś ktoś trafił, żeby słuchać Słowa Bożego. A więc dzięki Bogu, że Jezus jest z nami, abyśmy mogli piękną pracę wykonywać, aby Prawda Ewangelii mogła docierać, blisko czy daleko, czy do sąsiadów, czy gdzieś hen, hen daleko do kogoś, aby tego nie zmarnować, tej możliwości, jaką mamy. A więc wykorzystujemy to, abyśmy szli, abyśmy czynili uczniami innych, aby oni też doświadczali tej społeczności. To, co Jan pisze o tym: a my wam mówimy o tym, abyście i wy społeczność wraz z nami mieli, wraz z Ojcem i Synem. Aby następni ludzi dołączali do społeczności ludzi przywołanych do Boga, wywołanych do Boga. Nie myślmy
o religii, żeby ludzie dołączyli, siedli i nie wiadomo co mieli robić, ale dołączyli do Ciała Chrystusa, gdzie doznają życia, ożywczego tchnienia działającego Ducha Świętego. Potrzebni są żywi ludzie, którzy żyją dzięki Jezusowi, mają społeczność
z Bogiem, społeczność z ludźmi też wzajemnie, razem.

            List do Hebrajczyków 13 rozdział, kiedy Bóg nas zradzał, to nie mieliśmy pojęcia, do czego On nas zradza, myśleliśmy sobie: to będzie jakaś taka trochę lepsza religia, jakieś takie bycie razem z innymi ludźmi, na takich trochę innych warunkach, że nie będziemy się okradać, nie będziemy się bić wzajemnie, pić... będziemy się spotykać, śpiewać... A tu się okazuje, że im bardziej przybliżasz się do Boga, to On pokazuje, że to jest o wiele wspanialsze, cenniejsze, drogocenniejsze,  niż my sobie myśleliśmy, to jest niebo na ziemi poprzez działającego Ducha Świętego w nas i pośród nas. 12 i 13 wiersz:

„Dlatego i Jezus, aby uświęcić lud własną krwią, cierpiał poza bramą. Wyjdźmy więc do Niego poza obóz, znosząc pohańbienie Jego.” (Hebr. 13,12-13)

A więc wyszliśmy do Jezusa, by znieść pohańbienie, ludzie mogą patrzeć na nas dziwnie, mogą o nas różne rzeczy mówić, wyszliśmy do Niego, żeby być z Nim
w społeczności, nie żeby zostawać w świecie: no, tu też można być chrześcijaninem. Tak jak w Egipcie Izrael mógłby być też Izraelem, ale to nie byłby naród na wolności; a więc wyszliśmy.

Pięknie napisane jest o Mojżeszu, tak jak on do tego podszedł, i w tym Liście do Hebrajczyków, w 11 rozdziale od 24 wiersza jest napisane:

„Przez wiarę Mojżesz, kiedy dorósł, nie zgodził się, by go zwano synem córki faraona, i wolał raczej znosić uciski wespół z ludem Bożym, aniżeli zażywać przemijającej rozkoszy grzechu, uznawszy hańbę Chrystusową za większe bogactwo niż skarby Egiptu; skierował bowiem oczy na zapłatę.” (Hebr.
11,24-26)

A więc widzimy Bożego człowieka, który w hańbie Chrystusowej odnalazł większe skarby, niż wszystkie skarby świata, które wystawiałyby go niewiadomo na jakie piedestały: już może czwarty, czy piaty najbogatszy człowiek na ziemi... Co z tego, człowiek umiera, zostawia to wszystko i tak te skarby nic nie dadzą. Ale gdy żyjesz
w miejscu pohańbienia, gdzie żyjesz dzięki Jezusowi, a nie dzięki sile ciała, żeby się zabezpieczać, żeby ludzie nie pomyśleli: no, zwariował, całkiem Jezusowi się oddał; żeby nawet, niech tak uznają, ale być z Jezusem, należeć do Niego i cieszyć się Nim, pozostać w tym miejscu, gdzieś z powrotem, żeby świat nie myślał: o, co to za ludzie, tylko Jezus i Jezus, nawet żyć nie umieją normalnie; ale lepiej, żeby to był Jezus, niż podobać się światu.

            List do Efezjan 6 rozdział, mamy tu 18 wiersz:

„W każdej modlitwie i prośbie zanoście o każdym czasie modły w Duchu i tak czuwajcie z całą wytrwałością i błaganiem za wszystkich świętych.” (Efez. 6,18)

I znowuż społeczność w modlitwie, ludzie, którzy starają się o siebie nawzajem, myślą o sobie nawzajem, bo jesteśmy Bożymi dziećmi. Społeczność w modlitwie – Jezus modli się, Duch Święty w wielkich westchnieniach w nas wstawia się za nami, lud Boży modli się o siebie nawzajem – społeczność w modlitwie, życie dzięki Jezusowi, życie w miłości, życie w społeczności, życie w modlitwie; ludzie, którzy stali się jedno. Rozdzieleni poprzez grzechy, uwolnieni od tych grzechów, staliśmy się jedno – jedno ciało. Tak jak boli cię palec, to całe ciało cierpi, boleje i modli się, aż palec będzie uzdrowiony. Doznawanie wzajemnie tego: kiedy dzieje się dobrze – radujemy się, smucimy się – kiedy źle, całe ciało normalnie funkcjonuje, nie ma członków obojętnych. Członki obojętne, to wiesz, jak wyglądają? Wtedy, kiedy krew ci nie dochodzi i jakiś czas był ucisk, i później masz członek obojętny, masz palec
i nie możesz nim ruszyć, albo rękę i wisi ci, i czujesz, że straciłeś w niej władzę, ale krew, gdy dojdzie do niej, to odzyskujesz władzę. Jeżeli krew dojdzie do takiego członka, który oddzieli się przez różne rzeczy, to wróci władza Chrystusa z powrotem do tego człowieka, jeżeli oczyści się w krwi Chrystusa. A więc jest potrzebne, aby te odrętwiałe członki z powrotem zaczęły otwierać się na Chrystusa i żeby ta krew oczyszczenia popłynęła, i żeby doznali znowu, że mogą żyć, mogą myśleć dzięki Bogu o tym, co miłe, dobre i pożyteczne, mieć serce otwarte i zachwycone Panem, by być gotowymi, by być razem; także w tym modleniu się o siebie nawzajem, czy
o świat, jako Kościół, któremu zależy, aby ze świata byli ludzie wyrywani, aby wracali.

            Pamiętamy tą jednomyślną modlitwę, kiedy apostołowie wrócili z groźbami, że więcej mają nie głosić, bo będą mieli wielkie problemy... Później Kościół stanął do modlitwy jednomyślnie, jak zatrzęsło się to całe miejsce i Bóg napełnił ich Duchem śmiałego zwiastowania, bo tego szukali u Boga: Boże, daj nam z odwagą głosić Twoje Słowo – piękne. Wiecie, tego potrzeba. Religia zabija ludzi, wycofywanie się do religii wszędzie, nawet w najlepszym miejscu, powoduje, że ludzie się niszczą, mordują się nawzajem, a nie budują. Korzeń goryczy jest w stanie pokalać wielu,
a niewierzące serce jest w stanie innych ściągać z drogi Bożej. Jak bardzo ważne jest trwać w społeczności z Chrystusem i nie myśleć sobie, że Kościół jest jak religia, gdzie się ludzie spotykają, a ani uczuć do siebie nie mają, ani pragnień, żeby sobie służyć, ani nic; ale fajnie, pogadamy, pośmiejemy się i będzie dobrze – nie będzie dobrze. Kościół to jest żywy organizm, to nie jest zlepek ludzi, którzy myślą każdy po swojemu, to jest złączenie ludzi, którzy są jednej myśli, Chrystusowej myśli. Ja nie mówię, że każdy ma mieć takie same predyspozycje, bo mamy takie ciała i takie będziemy mieli, ale w tych ciałach już działa Duch Święty, a więc działanie jest czyste, piękne, są serca spragnione, myśli, które biegną ku temu, jak w tym, czy
w tym służyć. Niech Bóg czyni Swoje cuda. Niech Bóg czyni to, co jest potrzebne. Taki Kościół przejdzie przez ogień największych doświadczeń, ani mrugnie nawet, zwycięski tak jak Jezus Zwycięzca. Społeczność w zwycięstwie – przejdzie i pójdzie dalej, bo wie, że chwila i będziemy widzieć Pana wracającego.

            List do Hebrajczyków, 5 rozdział od 7 wiersza:

„Za dni Swego życia w ciele zanosił On z wielkim wołaniem i ze łzami modlitwy i błagania do Tego, który Go mógł wybawić od śmierci, i dla bogobojności został wysłuchany; i chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał, a osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy Mu są posłuszni, Sprawcą zbawienia wiecznego.” (Hebr. 5,7-9)

Znowuż mamy społeczność w posłuszeństwie Ojcu. Jezus, będąc posłusznym Ojcu, a teraz my posłuszni Jemu, a więc mamy społeczność w posłuszeństwie, nie jesteśmy: ten sobie taki jest w posłuszeństwie, a drugi wymyślił sobie co innego… To posłuszeństwo jest chwałą uwolnienia. Bóg posłusznym rychło diabła kładzie pod stopy, a więc daje zwycięstwo tym, którzy są posłuszni. Miej społeczność
w posłuszeństwie, trzymaj się tej społeczności, to nie jest tylko: ja jestem w tym, czy w tamtym zborze… To jest społeczność w Chrystusie. Okaże się, że kiedy wróci Chrystus, że z wielu miejsc, gdzie Bóg ich postawił, aby oni żyli dla Jego chwały, aby światło Ewangelii mogło jeszcze świecić w różnych ciemnościach, pójdą Boże dzieci, aby wyjść naprzeciw Niego.

            List do Filipian, 4 rozdział 4 wiersz:

„Radujcie się w Panu zawsze; powtarzam, radujcie się.” (Fil. 4,4)

Tu znowuż mamy społeczność w radości Pana naszego Jezusa Chrystusa, wróg pokonany, rozbrojony, wszystkie dzieci Boże mają otwarte niebo, dostęp do miejsca wiecznej chwały, do miejsca najświętszego. A więc mamy wszystko, co potrzebne, aby żyć i wygrywać na tej ziemi. Mamy mieć społeczność w tej radości Chrystusowej, radujmy się więc Panem zawsze, radujmy się w Panu zawsze, w Jego radości przebywajmy. Cieszmy się, że teraz jesteśmy oddzieleni, że teraz jesteśmy dla Niego, że teraz możemy, czyniąc sobie nawzajem dobro, złamać zasady ciała, złamać te więzy, zrzucić kajdany cielesności, które trzymają ludzi przy swoim... Pamiętacie, jak Kościół na początku, jak oni zrzucili te kajdany, jak mieli wszystko wspólne i nawet wstydzili się nazywać czegoś swoim, tak mocno byli poruszeni, tak mocno uwolnieni od tego, aby ciągnąć dalej dzieje rodowodów cielesnych. Ich życie zostało zupełnie zmienione, to już nie byli ci sami ludzie, nosili może te same imiona, ale to już nie ci sami ludzie byli, ich napełniała inna miłość, inne pragnienia, inne dążenia, inne wykonania.

            Ewangelia Jana 17 rozdział. Krzyż niszczy to wszystko, a zmartwychwstanie obdarza chwałą, zadowoleniem. Ludzie sobie nawzajem „pomagają”, żeby gasić to, co jest piękne, żeby przez swoje jakieś to, czy tamto: widzisz, ten tego nie robi, to co ty masz robić? To przestań też i nie rób… To co – to jest ratowanie? Czy to jest mordowanie? Bo ktoś nie robi, to ty masz przestać robić. Jak robisz, to dziękuj Bogu za to, znieś tą hańbę, że ktoś się śmieje, że jesteś taki, czy coś, a ty wygraj, nie schodź z tej drogi, ciesz się, że możesz żyć dzięki Jezusowi Chrystusowi. A inni patrzą i myślą: Po co tak? A właśnie warto, bo kiedy odejdziesz, skończysz swój bieg, będziesz szczęśliwym człowiekiem w społeczności z Ojcem, Synem, Kościołem. Od 21 wiersza:

„Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni w Nas jedno byli, aby świat uwierzył, że Ty Mnie posłałeś…” Piękna jedność. „…A Ja dałem im chwałę, którą Mi dałeś, aby byli jedno, jak My jedno jesteśmy…”
W jakiej to chwale Jezus chodził? To jest właśnie nowy człowiek – człowiek wolny, drugi Adam – wolny, nieskrępowany, mogący żyć w każdej chwili według woli Niebiańskiego Ojca. Wspaniała chwała i każdy doznający tej chwały wie, co to znaczy; to nie jesteś już ty, wtedy możesz powiedzieć jak Paweł: nie żyję już ja, ale żyje we mnie Chrystus. Ja już nie żyję, moje „ja” zmarło na krzyżu, żyje we mnie wspaniały Chrystus i nie myślę przestać; i to jest wielka bitwa. Trzeba pamiętać
o tym, że diabeł będzie przychodził z różnymi podszeptami, żeby człowiek zrezygnował z tego wspaniałego miejsca chwały. „…Ja w nich, a Ty we Mnie, aby byli doskonali w jedności, żeby świat poznał, że Ty Mnie posłałeś i że ich umiłowałeś, jak i Mnie umiłowałeś. Ojcze! Chcę, aby ci, których Mi dałeś, byli ze Mną, gdzie Ja jestem, aby oglądali chwałę Moją, którą Mi dałeś, gdyż umiłowałeś Mnie przed założeniem świata. Ojcze Sprawiedliwy! I świat Cię nie poznał, lecz Ja Cię poznałem i ci poznali, że Ty Mnie posłałeś; i objawiłem im Imię Twoje, i objawię, aby miłość, którą Mnie umiłowałeś, w nich była, i Ja
w nich.”
(Jana 17,21-26)

To nie jest z nas, to nie nasze dzieło, to nie nasze chwalebne czyny, to Wspaniały Chrystus w nas, wspaniała chwała.

            II List do Koryntian, 5 rozdział 17 wiersz:

„Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe.” (II Kor. 5,17)

Czy chcesz to dopuścić do siebie? Czy będziesz się bronić z tym swoim nędznym „ja”, które już tyle sprawia ci kłopotów, będziesz bronić się przed Chrystusem? Czy padniesz na kolana i oddasz Mu hołd, dając Mu siebie, tak jak On wziął cię na krzyż, aby więcej już: nie ja, lecz Ty, Panie. Według imienia mógłbym nas wymieniać, że: nie ja, Panie, ale Ty, Panie, z taką radością i wdzięcznością. Bo wierzysz, że to jest to, po co przyszedł Jezus. Nie wierzysz, że przyszedł tylko zająć ci umysł, a nie dać ci życia. Wierzysz, że przyszedł zająć ci umysł i dać ci życie, żebyś mógł myśleć
o tym, co w górze i żyć Nim.

            I List do Koryntian, 15 rozdział i 48 wiersz:

„Jaki był ziemski człowiek, tacy są i ziemscy ludzie; jaki jest niebieski człowiek, tacy są i niebiescy.” (I Kor. 15,48)

Jest to zupełnie inne człowieczeństwo, już nie znamy się według ciała, koniec, śmierć na krzyżu; krzyż niech ogarnia cały zbór, umarli, aby poznać, jak żyje Chrystus
w nas, cząstkach – to dopiero jest coś, po co warto jest żyć. Jak piękny jest Chrystus, jak wspaniały, jak miłujący, jak troskliwy, jak łagodny, jak cierpliwy jest Chrystus, to jest coś pięknego, poznać to pośród ludzi chętnych, otwartych. To jest więcej niż myślisz, niż wszyscy myśleliśmy.

            I List Jana, 3 rozdział 2 wiersz:

„Umiłowani, teraz dziećmi Bożymi jesteśmy, ale jeszcze się nie objawiło, czym będziemy. Lecz wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni, gdyż ujrzymy Go takim, jakim jest.” (I Jana 3,2)

To jest społeczność, teraz jesteśmy do Niego podobni, do Niego, tak jak żył na ziemi, ale przyjdzie i będziemy do Niego podobni, tak jak jest teraz, będziemy doskonali jak On – to jest społeczność. Ta społeczność to jest miłość Chrystusa do nas, On oddaje nam wszystko z Siebie, dostaje od Ojca, daje nam za darmo, abyśmy mogli radować się i cieszyć, że już nie my, nie ja, nie nasze pomysły, nie nasze głowy, ale Chrystus, zupełnie inne myśli. Bóg mówi: Moje myśli, to nie wasze myśli, Moje drogi, to nie wasze drogi, Moje słowa, to nie wasze słowa, Moje życie, to nie wasze życie. Wszystko jest z Boga, wszystko jest inne, a więc wierzmy w Boga, w Boże działanie, wierzmy w Jezusa; nie wierzmy, że człowiek jest w stanie coś zrobić bez Jezusa Chrystusa. To pewnie coś będzie, my ludzie potrafimy coś zrobić, ale to nie będzie to, co myślał Ojciec, posyłając Syna, co myślał Jezus, walcząc o nas.

            List do Efezjan 4 rozdział, zobaczcie, jak to pięknie jest napisane, od
1 wiersza:

„Napominam was tedy ja, więzień w Panu, abyście postępowali, jak przystoi na powołanie wasze…” Pamiętaj, gdy się niewiara w to włącza, to musisz zniszczyć niewiarę, bo to jest prawdziwe Słowo Boże, prawdą jest to, co czytamy, tak przyszedł Jezus zbawić nas i takie życie przyszedł nam dać. Niewiara myśli: jak to będzie? Nie myśl: jak to będzie? Myśl: chwała Ci, Jezu, Panie, jak Cudowny jesteś, Ty, co zacząłeś, Ty to dokonasz. Niech serce napełni ci chwała, pewność Jezusa, szczęście, a On będzie z całkowitą swobodą mógł działać i czynić to, co jest możliwe dla Niego. „…Z wszelką pokorą i łagodnością, z cierpliwością, znosząc jedni drugich w miłości, starając się zachować jedność Ducha w spójni pokoju: jedno ciało i jeden Duch, jak też powołani jesteście do jednej nadziei, która należy do waszego powołania; jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest; jeden Bóg i Ojciec wszystkich, który jest ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich. A każdemu z nas dana została łaska według miary daru Chrystusowego.” (Efez. 4,1-7)

W JEDYNYM, wszystko w JEDNYM, nie ma dwóch miejsc, nie ma dwóch dróg dla nas, jest jedno – jeden Kościół, jedna Droga, jedno zbawienie, jedna radość, jedna miłość – wszystko z Chrystusa, wszystko jest doskonałe. A więc mamy wszystko razem w jednym i nie musimy rozglądać się: a ty, jakiego masz Jezusa? A mój Jezus jest taki... A ty, jakiego masz Jezusa? A mój Jezus jest taki... Nie, jest jeden, a więc wszyscy mamy Tego Samego Jezusa Chrystusa, Tego Samego Syna Bożego
i Człowieczego, który poszedł, aby dalej czynić to, aby ta społeczność z nami zawsze  była zachwycająca. To jest piękne, kiedy Jezus mówi: wiecie, Ja nie idę tam odpocząć Sobie po tej pracy na ziemi, i Sobie pójdę w niebie trochę poleżę, a wy tutaj zróbcie, bo już wszystko wiecie, jak macie robić… tylko Jezus mówi: Ja idę do nieba, aby się modlić za wami i przygotować wam miejsce, a gdy przygotuję, to przyjdę i wezmę was do Siebie, żebyście dalej ze Mną byli, ale już na tych wspaniałych zasadach widzenia siebie nawzajem w doskonałych ciałach, jakie ma Jezus Chrystus. On nie myśli kończyć społeczności, On prowadzi wyżej i wyżej,
i wyżej, aż do domu Ojca.

            List do Efezjan, 6 rozdział od 10 wiersza:

„W końcu, bracia moi, umacniajcie się w Panu i w potężnej mocy Jego…”
I znowuż społeczność w mocy Chrystusa, nie we własnej mocy, nie we własnej elokwencji, nie we własnym rozumie, ale w sile Pana, by toczyć bój, nie oddać tego, co dostajemy w Chrystusie. Nie pozwolić się okłamać niepewnością, lękiem, obawami, myśleniem o sobie, jaki ja jestem; trzeba z tym skończyć, trzeba myśleć, jaki jest Chrystus, bo nie od tego zależy zbawienie, jaki ja jestem, czy ty jesteś, tylko, jaki jest Chrystus. Wszyscy zbawieni w jednym Chrystusie Jezusie, nie ma znaczenia, jaki byłeś wcześniej, w Chrystusie śmierć i w Chrystusie zmartwychwstanie; albo dziękujemy Bogu i cieszymy się tym, albo dalej patrzymy po swojemu: no tak, ale co ja... No można tak do śmierci i później tylko: no, ja sam jestem sobie winien, bo ja muszę w tym momencie być w złym miejscu, bo w Jezusie przyszło do nas wszystko, co potrzebne. A więc w Jego mocy. „…Przywdziejcie całą zbroję Bożą, abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi. Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami
w okręgach niebieskich.”
(Efez. 6,10-12)

A więc mamy prawdziwy bój, trwajmy w Chrystusie, wierzmy w Jezusa, pilnujmy się Pana, cieszmy się każdym Słowem, które On do nas mówi, nie budujmy czegoś na swoich możliwościach, budujmy wszystko na możliwościach Jezusa Chrystusa. Po to był krzyż, żebyśmy umarli, a nie po to, abyśmy o Nim mówili. Tam jest nasza śmierć, koniec tych wszystkich rzeczy.

            List do Filipian, 1 rozdział od 27 wiersza:

„Niech życie wasze będzie godne Ewangelii Chrystusowej, abym czy przyjdę
i ujrzę was, czy będę nieobecny, słyszał o was, że stoicie w jednym duchu, jednomyślnie walcząc społem za wiarę Ewangelii i w niczym nie dając się zastraszyć przeciwnikom, co jest dla nich zapowiedzią zguby, a dla was zbawienia, i to od Boga; gdyż wam dla Chrystusa zostało darowane to, że możecie nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć, staczając ten sam bój, w którym mnie widzieliście i o którym teraz słyszycie, że go staczam.”
(Fil. 1,27-30)

Paweł nie dał się odciągnąć, mówi: dobry bój bojowałem... On nie walczył z ludźmi, on nie pozwolił diabłu zabrać ani trochę tego, co Jezus Chrystus w nim czynił, nie pozwolił sobie zabrać ani czasu, ani tej chwały, ani cudów Bożych, ani działań, nic sobie nie pozwolił zabrać, wszystko utrzymał, wykorzystał i widzimy, jakie piękne doświadczenie życia; diabeł przychodził, a to z tym, a to z tamtym... Paweł mówił: ja już nie żyję, jest już co innego, jest Chrystus.

            Księga Objawienia, 20 rozdział od 4 wiersza:

„I widziałem trony, i usiedli na nich ci, którym dano prawo sądu; widziałem też dusze tych, którzy zostali ścięci za to, że składali świadectwo o Jezusie i głosili Słowo Boże, oraz tych, którzy nie oddali pokłonu zwierzęciu ani posągowi jego i nie przyjęli znamienia na czoło i na rękę swoją. Ci ożyli i panowali
z Chrystusem przez tysiąc lat. Inni umarli nie ożyli, aż się dopełniło tysiąc lat. To jest pierwsze zmartwychwstanie. Błogosławiony i święty ten, który ma udział w pierwszym zmartwychwstaniu; nad nimi druga śmierć nie ma mocy, lecz będą kapłanami Boga i Chrystusa i panować z Nim będą przez tysiąc lat.”
(Obj. 20,4-6)

A potem dalej, całą wieczność razem z Nim, a więc mamy pierwsze zmartwychwstanie, w którym koniecznie musisz mieć społeczność, by ci, którzy
w pierwszym zmartwychwstaniu wstaną, nad nimi śmierć druga nie ma władzy. Musisz mieć udział w pierwszym zmartwychwstaniu całego Bożego Kościoła na tej ziemi, Bożego ludu, Ciała Chrystusowego. Tak jak jest napisane, żebyśmy się nie martwili, żebyśmy się nie smucili, że przyjdzie głos trąby, przyjdzie rozkaz, głos Pana, i wstaną z martwych, a my, przemienieni, wyjdziemy naprzeciw Pana, aby już zawsze być z Nim. Od początku społeczność – to jest ważne. Bóg umieścił nas
w ukrzyżowanym Synu, abyśmy mogli mieć społeczność w śmierci Jego, abyśmy, umarłszy grzechom, dla sprawiedliwości żyli.

Pamiętaj, że społeczność to był zawsze zamiar Boży, nie założenie jakiegoś punktu religijnego, tylko żeby ludzie byli ze sobą na całkowicie nowych warunkach,
w całkowicie nowym życiu, aby nie stare, ale nowe wszystko działo się w Kościele. Aby Kościół był zbudowany na skale, a te wszystkie bramy hadesu nie przemogą go, ani śmierć nie jest w stanie odebrać nam społeczności z Jezusem; choćbyśmy umarli, żyć będziemy, bo należymy do Tego, który jest życiem wiecznym – o tym myśl, tego szukaj, do tego dąż i z Chrystusa czerp w tej sprawie. On nadal jest chętny w tej sprawie pracować i wykonywać zadanie, aby dbać o Swoje Ciało, aby członki mogły rosnąć wzrostem Bożym, dorastać do wymiarów Chrystusowych. To jest wszystko cudowne i wspaniałe. To jest zupełnie inne, to nie są nasze myślenia, tu Ewangelia rozbija na proch te nasze myślenia, pokazując krzyż i miejsce naszego zakończenia – jakie szczęście. Zakończenie naszego: dla mnie, ja muszę to mieć, tak mieć… – skończyło się. Umarliśmy dla tego zgubionego człowieczeństwa, gdzie zawsze chcieliśmy okłamywać, zawsze zwodzić, zawsze udawać, umarliśmy, aby nabrać tego, co cenne, aby ożywszy w Chrystusie, już nigdy nie udawać, ale żyć zawsze z wolą Bożą. Niech będzie uwielbiony Ten, który podjął takie zadanie, który posłał nam Syna, który zgromadził nas w Swoim Synu umiłowanym, który dał nam Swego Ducha, abyśmy nie sami szli, ale szli w społeczności Ducha Świętego. Pouczani, prowadzeni, napełniani wszystkim, co jest potrzebne, w każdym czasie – dogodnym czy niedogodnym. Boży lud w Jednym Imieniu Jezusa Chrystusa żyjący, jako członki jednego Ciała Chrystusowego – to jest dzieło Boże. Niech ono się dzieje. Amen.

Lista nagrań w tym folderze